o grach RPG i nie tylko
 
Szukanie zaawansowane
   
 
Home Rejestracja FAQ Użytkownicy Grupy Galerie  
 
 


Forum o grach RPG i nie tylko Strona Główna Opowiadania Pamiętanik Bezimiennego: Zamek w GD
Wyświetl posty z ostatnich:   
       
Napisz nowy temat  Odpowiedz do tematu

Czw 20:11, 16 Mar 2006
Autor Wiadomość
EXADRIEL
The Bo$$
The Bo$$



Dołączył: 10 Lut 2006
Posty: 132
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

Temat postu: Pamiętanik Bezimiennego: Zamek w GD

Zamek. Ciągle tu jest. Ale zmienił się przez ten czas nie do poznania. Niegdyś rozciągała się tu drewniana palisada ogradzająca cały obóz. Teraz po atakach smoków i orków mamy jedynie główny pierścień. Brudne, osmolone mury odgradzają garstkę paladynów i żołnierzy od armii orków.
Ja jestem w lesie, kilkanaście metrów od murów. Jest szósta nad ranem, słońce dopiero co rumieni się gdzieś za choryzontem, lekko oświetlając Górniczą Dolinę. Widzę też orków. Całe dziesiątki orków wolnym krokiem spacerujących wokół zamku. Trochę dalej moja jedyna nadzieja na dostanie się do zamku - stary taran, częściowo oparty o mur. Już czas. Szykuję się do biegu od którego może zależeć moje życie...
Jeszcze chwila, jeszcze chwila i... już! poderwałem się do biegu i jak szalony gnam w stronę taranu. Orkowie już mnie widzą! Już wyjmują swoje ciężkie, brudne topory zza pasów i biegną w moim kierunku! Coraz bliżej! Czy mi się uda? Jestem już tak blisko! I nagły odskok przed ciosem orkowego topora. Broń wbiła się w ziemię jakieś kilka centymetrów ode mnie. Serce wali mi jak dzwon ale nie zwracam na to uwagi. Jeszcze kilka metrów, orkowie coraz bliżej! I udało się! Już na taranie bezpieczny ale czy na pewno? Wchodzę do góry po szerokim pniu, jakiś rycerz macha do mnie.
-Szybko! Wchodz! - Krzyczy.
Teraz już podaje mi rękę. Jego dłoń, odziana w stalową rękawicę podciąga mnie na mury. Widzę wzrok tych wszystkich ludzi. Patrzą na mnie i uśmiechają się. Ja - zdyszany podnoszę się z kolan i ocieram czoło.
- Ledwo co ci się udało! - Powiedział rycerz który pomógł mi wejść na mur. - Orkowie prawie cię doganiali.
- Prawie - odparłem.
- Idz do kapitana Garnoda, na pewno zechce się zobaczyć z kimś kto przekroczył linie nieprzyjaciela z taką łatwością!
- Dobrze, już idę.
Ruszyłem, za paladynem w kierunku dużego budynku, którego pilnowali dwaj rycerze.
- Dalej już idz sam - Powiedział.
Wkroczyłem do budynku. Znałem go dobrze, ostatni raz byłem tu by pomścić magów ognia i zabić Gomeza. Ale to było dawno. Teraz szedłem w kierunku sali którą wskazał mi paladyn. Zobaczyłem ten sam znajomy tron. Ten sam stół, tyle że gdy widziałem go ostatni raz aż uginał się pod cieżarem jedzenia. Teraz stał na nim jedynie srebrny świecznik, smętnie oświetlający komnatę. Kapitan Garond najwyraźniej mnie nie zauważył gdyż siedział podparty na tronie i wpatrywał się w trzymaną w ręku bryłkę rudy. Przypomniał mi to widok Gomeza. Właściwie ci dwaj ludzie byli do siebie podobni, ale też wiele ich różniło. Gomezowi niczego nie brakowało. Był on prawdopodobnie najważniejszą osobą w całej kolonii. Dostawał wszystko czego zapragnął, jedzenie, wina, kobiety... A Garond - On był w znacznie gorszej sytuacji. Ten zamek był ostatnim bastionem ekspedycji. A Garond byłe jej przywódcą - przywódcą przez którego zgineło już wielu dzielnych żołnierzy, rycerzy czy Paladynów. Człowiek ten Był smutny. Siedział na tronie i zdawał się tonąć we własnych myślach. Na jego twarzy malował się też głód. Po oczach było widać że od dawna już nie spał.
W końcu nieśmiało podszedłem w kierunku tronu specjalnie tupiąc tak, by Garond zwrócił na mnie uwagę. Ocknął się ze swojego transu i spojrzał na mnie.
- Czego tu szukasz? Nie powinieneś pilnować murów?
- Kapitanie, nie jestem jednym z pana żołnierzy. Przybyłem z Khorinis, pokonałem przełęcz i przebiłem się do zamku.
- Co? Przebiłeś się? W jaki sposób tu wszedłeś?
- Po starym orkowym taranie.
- Niesamowite! Ale po co przybywasz w najniebezpiecznejsze miejsce w całej dolinie? - Powiedział nie dowierzając.
- Przybywam z rozkazu Lorda Hagena. Mam przynieść mu raport z wydobycia. - Odparłem spokojnie.
- Raport? Hmm... Chętnie bym ci go dał ale nawet ja go nie mam. - Powiedział i jeszcze bardziej zmarkotniał. - Wysłałem trzy grupy kopaczy i ani jedna nie dała znaku życia. Ale mam dla ciebie zadanie. Dam ci ten raport ale tylko wtedy gdy odszukasz moje ekspedycje i dowiesz sie ile rudy wydobyły do tej pory.
- Jak to? Mam chodzić po miejscu gdzie aż roi się od orków i jeszcze szukać jakichś ekspedycji?! - Krzyknąłem.
- Wiem, to nie będzie łatwe. Ale jesteś naszą jedyna nadzieją. Jeśli potrafisz przekroczyć linie nieprzyjaciela, ideal nie nadajesz się do tej roli. Poza tym nie musisz szukać. Dam ci mapę. Na niej zaznaczone są miejsca gdzie powinny być moje ekspedycje. - Powiedział i podał i mape na której było kilka czerwonych krzyzyków.
- Dobrze, skoro jest taka potrzeba, zrobię to.
- Nasze życia są w twoich rękach chłopcze! Ale nie wypuszczę cię nie przygotowanego. Idz do Tengrona - On da ci odpowiedni sprzęt. U Malcolma możesz kupić nieco przydatnych rzeczy. Gdy powiedz że ja cię przysłałem da ci dużą zniżkę.
- Dziękuję. - Odparłem i ruszyłem w kierunku wyjścia.
-Niech Innos chroni twe ciało i duszę! - Krzyknął za mną i wziął się do studiowania jakiejś mapy.

Ja ruszyłem w kierunku wyjścia i przyjąłem do siebie fakt że czeka mnie trudna przeprawa...


To by było na tyle Smile Mam nadzieję że się podobało, a już niedługo kolejne części.


Post został pochwalony 0 razy
 
Zobacz profil autora
      Do góry  
Pon 15:14, 26 Mar 2007
Autor Wiadomość
Baby
Przybysz



Dołączył: 26 Mar 2007
Posty: 4
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

Temat postu:

Catherine Zeta Jone Throatjob!
[link widoczny dla zalogowanych]


Post został pochwalony 0 razy
 
Zobacz profil autora
      Do góry  
Napisz nowy temat  Odpowiedz do tematu

 
Możesz pisać nowe tematy
Możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach


      Do góry  

Strona 1 z 1
Skocz do:  
fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2002 phpBB Group
Avalanche style by What Is Real © 2004
             
Regulamin